Nie wybaczysz tego sobie
Stal, piękna stal a pod gardłem ja masz.
Czas na śmierć, lecz nie wybaczysz se.
Za tę złość na tym świecie, wyładuj się.
Stal, piękna stal, a pod gardłem ja masz.
Jeden ruch i podetniesz to, co chcesz.
Pociągając po skórze i ścinasz włosy swe.
Stal, zimna stal, a zabijać nie nadszedł czas.
Cmentarz
Wychodzisz z domu, aby zwiedzić las. Jak co dzień biegniesz przed siebie?·Po co? Twierdzisz, ze dla kondycji, lecz zwiedzasz powoli świat.
A dziś wybrałeś właśnie las. Nie byle, jaki, mglisty o poranku, gesty tak ze ledwo się przeciskał a już nie mówiąc, aby biec.
Ale nie poddajesz się właśnie idziesz ciekawy, co dalej jest. Słońce właśnie na horyzoncie wygląda jak kątomierz. Jakby ktoś chciał wyliczyć kąt nachylenia od płaszczyzny przebicia promienia słońca do skrajności ziemi w czasie świetlnym.
Wyłaniają się małe kamienne groby. Lecz z innymi znakami, jakieś kreski i kropki tworzą alfabet liter nieznanych dla niego.( Japoński z chińskim połączony, z czego wyszedł koślawy arabski z ruskim.)
Podchodzisz bliżej jednego z nich. Wygląda niczym grobowiec dawnych królów. Na pokrywie wyrzeźbiony jest pomnik nieboszczyka. Mały brodaty jakby krasnolud z krainy fantazji.
Nagle szelest. Śmiech. Płacz i krzyk. Znieruchomiałeś a mięśnie odmawiały dalszego biegu.
Szybko przypomniałeś siebie dawno zapomniana modlitwę.
Zaczynasz się modlić, myśleć o Bogu. Przypomniał sobie o nim w najgorszej chwili w życiu.
I tak czekana zbawienie, modląc się cicho kurczowo ściskając krzyż, który nosi na szyi.
...Szelest liści i powiew wiatru zaskakują go....Już wie ze ktoś czai się zanim szybkim ruchem odwraca się i nikogo nie widzi… Nikogo niema... Powraca do poprzedniej pozycji i niczego nie ma. Jakby sen, wszystko zniknęło i pojawił się ten sam las, do którego wbiegł i te same wschodzące słonce.
Wiele razy jeszcze tamtędy biegał, ale niczego nie znalazł.
środa, 4 listopada 2009
cd wszytskeigo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz